Forum For You, By Us
Najlepsze forum o książkach muzyce komiksach i wielu innych ciekawych tematach :D
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lubiecie śmieszne opowiadania??

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum For You, By Us Strona Główna -> Nasza Tworczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Blackflame
Berbeć
Berbeć



Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:52, 10 Kwi 2007    Temat postu: Lubiecie śmieszne opowiadania??

Gdy tylko Balrog zorientował się, że zniknął z oczu stojących nad krawędzią otchłani istot, przestał ryczeć i pluć ogniem, i przeciągnął się. Chrupnęły wskakujące na miejsca stawy. Rzucił okiem na szybującego wyżej Gandalfa i uśmiechnął się w duchu. Przelotnie zaniepokoił się, że ma bardak w pieczarze, ale cóż... Wizyta nie była zapowiadana.






Balrog grzmotnął w magiczny materac, aż się echo poniosło. Zaraz po nim na dnie zawitał Gandalf. Nim czarodziej doszedł do siebie i przepędził sprzed oczu barwne placki i zakrętasy, potwór już wsuwał na stopy kapcie i dreptał w kierunku stołu, odkopując z drogi opróżnione zeszłej nocy antałki. Jednym machnięciem mocarnej łapy zmiótł ze stołu bogactwo inwentarza i z łoskotem opadł na ławę. Westchnął z ulgą i zadudnił:
- ROZGOŚĆ SIĘ, STARY.
Czarodziej podskoczył jak oparzony i gorączkowo się rozejrzał. Zszokowany stwierdził, że stoi przed wejściem do ogromnej, jasnej komnaty, na środku której...
- Aaaaaa!!! Giń!!! - Gandalf cisnął płomienną strzałę w Balroga. Ten nawet nie kiwnął palcem. Z pomrukiem zadowolenia patrzył, jak wściekły ognik wędruje w te i nazad po jego korpusie. Wreszcie, gdy - dzięki staraniom czarodzieja - po ciele błądziło mu już koło tuzina iskier, nie wytrzymał i warknął:
- NO, DOŚĆ TEGO DOBREGO - strzepnął z siebie ogniki jednym ruchem dłoni. - DŁUGO JESZCZE ZAMIERZASZ SIĘ BAWIĆ? WINO ROBI SIĘ CIEPŁE...
Gandalf opuścił powoli ręce. Nagle rzucił się w kierunku materaca.
- NIC Z TEGO. TO TYLKO DLA SPADAJĄCYCH. WŁAZIĆ TRZA PO SCHODACH - tu Balrog pokiwał wielgachnym palcem w kierunku drugiej ściany. Czarodziej natychmiast rzucił się w tamtym kierunku i zniknął w otworze klatki schodowej. Nie minęła godzina, jak od strony otchłani zaczął dobiegać coraz głośniejszy wrzask. Po chwili z materaca buchnął kłąb kurzu. Balrog nawet nie podniósł głowy. Mruknął tylko:
- ZAPOMNIAŁEM CI POWIEDZIEĆ, ŻE NA SZEŚĆDZIESIĄTYM ZROBIŁA SIĘ WYRWA.
Z szarego tumanu pyłu wynurzył się chwiejnym krokiem Gandalf.
- A TAK W OGÓLE MIŁO, ŻE ZNOWU WPADŁEŚ. WOLISZ WINO, CZY PIWO?
Czarodziej zacisnął pięści i rzucając w Balroga kłąb trzeszczącej energii wrzasnął:
- Kreaturo mroku, mocą Płomienia Anoru Rozkazuję Ci Odejść W Mrok...
- TO MOŻE CHOCIAŻ GRZANKĘ?
Odpowiedzią był zygzak zielonej błyskawicy.
- NIE? TO MOŻE CHOCIAŻ ZAGRAMY W TRYK-TRAKA?
Rozszalały Gandalf na moment znieruchomiał, po czym znienacka posłał różowego ognistego węża prosto w gardziel Balroga. Ten poruszył grdyką, odkaszlnął, po czym łypnął spode łba na czarodzieja.
- TO BYŁO NIESMACZNE.
Gandalf sapnął i rozpoczął kolejną inwokację. Poprzysiągł sobie zniszczyć potwora.


Wieczorem miał już dosyć. Bolały go ręce, gardło i w ogóle wszystko. A Balrog, śmiertelnie znudzony, wciąż gapił się na Gandalfa, od czasu do czasu wyskubując spomiędzy zębów resztki pokarmu, bądź spluwając ogniem na bobrujące w skorupach naczyń szczury. Wreszcie chrząknął donośnie i skinął głową w kierunku korytarza.
- TEN POKÓJ, CO ZWYKLE?
Czarodziej westchnął ciężko i resztką sił dowlókł się do krzesła, na które natychmiast opadł.
- Tak. I daj mi piwa.
- TO ROZUMIEM - Balrog błysnął kłami. - JUŻ MYŚLAŁEM, ŻE NIGDY NIE SKOŃCZYSZ TEJ SZOPKI.
- Wiesz, to wszystko po to, by czytelnicy się nie nudzili.
Balrog zesztywniał.
- JACY CZYTELNICY?
- No ci, co to za parę tysiącleci będą czytali nasze dzieje...
- SŁUCHAJ NO, SZARAKU! - Balrog nagle spotężniał. Jego oczodoły poczęły emanować krwawą poświatą. - NIE ŻYCZĘ SOBIE ŻADNYCH OPISÓW Z MOJEJ JASKINII! - Blask oczu trochę przygasł. - NIE CHCĘ, ŻEBY POTEM RÓŻNI TACY SZEMRANI ZAKRADALI SIĘ TU I USIŁOWALI MNIE UBIĆ. ZGINĄŁEM W WALCE Z TOBĄ, I JUŻ!
- Ejże! Tylko bez takich! - Gandalf aż się uniósł na krześle. - Myślisz, że latałem po schodach i waliłem w Ciebie pociskami ot tak, dla rozrywki?!
Balrog podszedł do Gandalfa i zawisł nad nim jak cień.
- TAK WŁAŚNIE MYŚLĘ.
Czarodziej, trochę przytłoczony ogromnym cielskiem potwora, nerwowo przełknął ślinę i energicznie pokiwał głową.
- A wiesz, rzeczywiście... - Gandalf nerwowo się zaśmiał. - Właśnie sobie przypomniałem...
- CO?
- No, że spadłem, później długo walczyliśmy i w końcu cię pokonałem. Tak na śmierć.
- NO. WRESZCIE ZACZYNASZ GADAĆ Z SENSEM. - Balrog wyprostował się, wykrzywiając twarz w niepokojącym uśmiechu. - TO JA SKOCZĘ PO ANTAŁEK.
Gandalf dyskretnie otarł twarz wielką, kraciastą chustką. Gorzej, że narobił w spodnie.

Gospodarz wrócił po chwili dźwigając ogromną beczkę robionego na jaskiniowym zbożu piwa.
- NIE OSTRZEGAŁEŚ MNIE, ŻE WPADNIESZ Z WIZYTĄ. - zadudnił Balrog i odszpuntował beczkę. Gandalf ochoczo podstawił kubek i pociągnął nosem. Trunek pachniał wybornie. - MIAŁEŚ IŚĆ GÓRĄ, A NIE MORIĄ...
- Tak, ale dokuczały mi pchły...
- PCHŁY? - zdziwił się Balrog. Nie mogło mu się pomieścić w głowie, że coś tak małego, jak pchła, może być w stanie komukolwiek dokuczyć. Jemu przynajmniej nigdy jeszcze się to nie przytrafiło.
- No wiesz, mieliśmy ze sobą hobbickiego kuca. Pod derką to grzbiet mu się zwyczajnie ruszał sam z siebie. Musiałem się go jakoś pozbyć, nie? Trochę poczarowałem, ściągnąłem lawinę, zrobiłem burzę i frajerzy uradzili iść przez kopalnię. - Gandalf pokiwał głową i wymamrotał: - I tak się pozbyliśmy tej parszywej bestii...
Na chwilę zapadła cisza, sporadycznie przerywana głośniejszymi siorbnięciami, a raz nawet gwałtownym kaszlem, gdy piwo poszło nie w tę dziurkę, co trzeba. Gandalf jednak nie dał się poklepać po plecach. Mógłby tego nie przeżyć. Gdy zaś wreszcie jako tako ochłonął, uśmiechnął się blado i bąknął:
- A poza tym przyszedł mi do głowy niezły czar i chciałem go na tobie wypróbować.
- MASZ NA MYŚLI TĘ ZIELONĄ BŁYSKAWICĘ?
Czarodziejowi nagle zabłysły oczy.
- A poczułeś ją?
- NIE.
Gandalf oklapł. Chwycił kufel i wymamrotał do jego wnętrza:
- Znowu niewypał - i dodał trochę głośniej - chodziło mi o tę pomarańczową kulę.
- A, O TĘ. NAWET DO MNIE NIE DOLECIAŁA.
- Niemożliwe! Przecież...
- MUCHA.
- Co mucha?
- NO MUCHA BYŁA. TRAFIŁEŚ W MUCHĘ.
- Cholera! - Gandalf z hukiem odstawił kufel na stół. - Tyle roboty na marne. - Objął dłońmi głowę.
- NIE PRZEJMUJ SIĘ - Balrog dolał załamanemu czarodziejowi piwa. - NASTĘPNYM RAZEM NA PEWNO PÓJDZIE LEPIEJ.
Gandalf pokręcił głową.
- Nigdy nie będzie lepiej. Zawsze coś mi się chrzani w czarach. - Podniósł głowę. - Ostatnio prawie w ogóle nie czaruję. Boję się kompromitacji. Pomyśleć, że ja, czarodziej, muszę w bezpośrednim starciu uciekać się do miecza.
Nagle Gandalf odstawił kufel i zaczął się pilnie rozglądać po okolicy.
- Właśnie - stwierdził i obejrzał się na Balroga. - Nie widziałeś może mojej laski? Musiała gdzieś tu spaść. Bez niej jestem bezradny jak dziecko.
- A, TO DLATEGO POBIEGŁEŚ SCHODAMI DO GÓRY... - zadudnił olśniony Balrog.
- Owszem. Myślałem, że znajdę ją gdzieś po drodze. Ale, jak widać, nie udało mi się. A, zresztą... Chce mi się spać. Pozwolisz, że się oddalę?
- ALEŻ OCZYWIŚCIE. DOBREJ NOCY.
Balrog odprowadził wzrokiem wychodzącego przyjaciela. Sam jeszcze nie zamierzał kłaść się spać. Miał do zrobienia parę rzeczy.

Rankiem po korytarzach poniósł się wrzask Gandalfa:
- Gdzie moja szata?!!
Gdy po mniej więcej kwadransie Balrog wszedł do komnaty czarodzieja, ten miotał się od kufra do kufra, ryjąc w ułożonych tam szmatach jak celnik w bagażach na granicy. Cień Z Otchłani skrzywił się ździebko.
- JEŚLI CI CHODZI O TEN ŚMIERDZĄCY ŁACH, TO POSZEDŁ DO BALII.
Gandalf podskoczył jak oparzony.
- Da balii?!
- NO WIESZ - WODA, CZYSTOŚĆ. TE RZECZY. NO I PROSZEK. DAJE ŚWIEŻY ZAPACH, I NAJCZĘŚCIEJ ZACHOWUJE KOLORY. NIEZALEŻNIE OD TEMPERATURY PRANIA. MÓWIĘ CI, KIEDYŚ LUDZIE BĘDĄ ZA NIM SZALELI. JEST GO POD ZIEMIĄ WIĘCEJ, NIŻ WĘGLA.
Czarodziej nie słuchał. Pogrążony w rozpaczy nie zwracał na nic uwagi. W końcu, po bardzo długim czasie, otarł dłonią zbierające się w kącikach oczu łzy i wyjęczał:
- Czy wiesz, coś ty najlepszego zrobił?
Balrog pokręcił głową.
- Ta szata... Tyle lat chroniłem ją przed wodą... Ja ją dostałem od mamusi, gdy miałem szesnaście lat. Zawsze, gdy czułem się samotny, przytulałem policzek do kaptura i czułem rękę mamusi, jej zapach, jej ciepło...
- I PCHŁY.
- Tak, i pchły... Co? - Gandalf poderwał głowę. W oczach błysnęła złość. - Jakie pchły? Co mają do tego pchły?
- BYŁO ICH TAM DUŻO.
- No to co? Przyzwyczaiłbym się.
Balrog powstrzymał się od komentarza i wyjął zza pleców lśniącą czystością szatę czarodzieja.
- TA-DAM!
Gandalf zamarł. Po chwili wahania wyciągnął przed siebie rękę i wymamrotał tonem niedowierzania:
- Ona jest biała...
Malujący się na twarzy Balroga uśmiech jakoś zamarł i powoli zniknął.
- SIE TROCHĘ ODBARWIŁA. - Zaplótł ręce za sobą. - ZNACZY SIĘ BRUD ZESZEDŁ.
- Ale ja jestem Gandalf Szary, a nie Biały! - krzyknął czarodziej.
- NO TO BĘDZIESZ MUSIAŁ WYMYŚLIĆ JAKĄŚ HISTORYJKĘ, ŻEBY WYTŁUMACZYĆ ZMIANĘ KOLORU SZATY. SORRY. - Balrog wzruszył ramionami i dłuższą chwilę obserwował czarodzieja, który na nowo poznawał tkaninę swojej szaty, wąchał ją, głaskał, skubał i oglądał pod światło. Nagle Balrog uniósł w zdumieniu brwi.
- TY MASZ OWŁOSIONE PODESZWY STÓP???
Gandalf natychmiast podkulił nogi pod siebie. Po chwili namysłu, kiedy uprzytomnił sobie, że jest właściwie nagi, poczerwieniał i gwałtownie zakrył szatą przyrodzenie. Spojrzał podejrzliwie na Balroga.
- A tyś myślał, że ja tak dla zabawy noszę za duże o kilka numerów buty?
- NO NIE...
- Więc o co ci chodzi?
- SKĄD...
- ...mam owłosione stopy? Nie wiem. Jakoś głupio było się pytać matki, kto był moim ojcem.
- ALE...
- Nie, matka miała normalne stopy. To jest nie kudłate.
- AHA. ALE OWŁOSIONE STOPY MAJĄ JESZCZE...
- Tak! - przerwał mu Gandalf.
- ALE TO ZNACZY, ŻE TY...
- To naprawdę był przypadek! - znów przerwał Gandalf. Po czym dodał, żeby nie było niejasności: - To znaczy ruchy były planowe... Eee... Chciałem powiedzieć... Pewnej nocy zaznałem rozkoszy z nieznajomą. Byłem młody i uważałem, że jedna noc to za mało, żeby kobieta zaszła w ciążę. A ona nie dość, że zaszła, to jeszcze urodziła za jednym zamachem piętnaście sztuk.
- CO??? KTO TO BYŁ? CO TO BYŁO?
- No właśnie w tym problem. Było po prostu za ciemno, żeby rozpoznać rasę... Ogólnie było bardzo przyjemnie. Tylko tak sobie myślę, że to niekoniecznie był człowiek. Znaczy się ludzka kobieta. Elfka najpewniej też to nie była. Sądzę, że również krasnoludka odpada. - Gandalf pokręcił głową. - Jedno jest pewne: czuję się odpowiedzialny za tych małych urwisów i staram się im pomagać, jak umiem.
Czarodziej westchnął żałośnie i zrezygnowany narzucił na siebie pachnącą czystością szatę. Przejrzał się w lustrze i stwierdził, że jest gorzej niż źle - sam się sobie podoba. Nagle coś go tknęło i rozejrzał się niespokojnie po ścianach komnaty. W końcu rzucił okiem na Balroga i spytał:
- To wszystko zostanie między nami, prawda? Bardzo bym nie chciał, żeby w przyszłości mówili o mnie brzydkie rzeczy...
Balrog tylko wzruszył ramionami. Gandalf uniósł pięść i warknął:
- Już ja dopilnuję, żeby nic takiego nie znalazło się w księdze. Wystarczy, że zrobię tak... - tu zamachał rękami i spomiędzy jego palców wystrzeliła smuga fioletowego światła. Trafiła go prosto w oczy. Czarodziej zwiotczał momentalnie i zwalił się na zaściełające podłogę ubrania. Balrog uderzył się pięścią w udo.
- OCH, DO KROĆSET, FAJTŁAPA. NIE SOBIE MIAŁEŚ WYKASOWAĆ PAMIĘĆ... - Pochylił się nad nieprzytomnym Gandalfem. Z ust czarodzieja sączyła się strużka śliny. - ECH... MAGICY, PSIA ICH MAĆ... Z TAKIMI TO TYLKO KŁOPOTY...
Chwycił Gandalfa i wsadził sobie pod pachę, po czym ruszył ku Nieskończonym Schodom. Zamierzał go wynieść na szczyt Celebdilu, gdzie było okno i wąska półka. Jak mniemał, w tym stanie Gandalf sam by tam za życia nie trafił. Miał tylko nadzieję, że uda mu się w miarę szybko wezwać Gwaihira. Na szczycie wiały takie wiatry, że nawet Balrogowi cojones chowały się w głąb ciała...


Było w złym dziale ;] TO jest dział na opowiadania naszego autorstwa Smile

Tymeras


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Earia
As
As



Dołączył: 02 Mar 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk'ów :)

PostWysłany: Śro 12:27, 11 Kwi 2007    Temat postu:

Cudno opowiadanie Very Happy Sam to napisałeś? W życiu nie czytałam tak fajnego opowiadania własnego autorstwa, zawsze w opowiadaniach umieszczanych na forach czegoś brakowało a tu po prostu pieknie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tymeras
LORD OF WORLD
<font color=red>LORD OF WORLD</font>



Dołączył: 02 Mar 2007
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 16:35, 11 Kwi 2007    Temat postu:

Muszę przyznać, że czytało mi sie dobrze. Szybko. Rażących błędów nie dostrzegłem. A co do fabuły... miałeś ciekawy pomysł. Oryginalny. Ale jak zobaczyłem "śmieszne opowiadania" to myślałem, że będę sie zwijał ze śmiechu Very Happy A tak nie było Razz Co nie zmienia faktu, że opowiadanie jest fajne =]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blackflame
Berbeć
Berbeć



Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:38, 11 Kwi 2007    Temat postu:

To miałem na kompie lecz nie jest moje ,lecz za pochwały dziękuje:D
dam wam jeszcze inne
tylko mam problem bo miałem zformatowny dysk(automatycznie)bez mojej "pomocy"
dam wam inne jak znajde


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tymeras
LORD OF WORLD
<font color=red>LORD OF WORLD</font>



Dołączył: 02 Mar 2007
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 20:56, 11 Kwi 2007    Temat postu:

Nie jest Twoja.. a to feler ;] Ale jest funfickiem... więc ten dział jest odpowiedni - jeżeli masz takich więcej to umieszczaj je w tym dziale ale na początku tematów zaznaczaj, ze nie jesteś autorem ;] Tutaj również zedytuj pierwszy post.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blackflame
Berbeć
Berbeć



Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 7:44, 12 Kwi 2007    Temat postu:

a miało być tak pięknie:DVery HappyVery Happy
spox zaraz to zrobie:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum For You, By Us Strona Główna -> Nasza Tworczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin